Pokonać zmęczenie Zoom

07 grudzień 2021

Kiedy Zoom pojawił się w zeszłym roku, wielu z nas chwyciło go obiema rękami. Osiemnaście miesięcy później wydaje się, że wielu z nas odkryło, że stare, dobre pióro i papier nadal oferują bardziej satysfakcjonujący sposób utrzymywania kontaktu.

Pamiętasz, jak w marcu 2020 roku ogłoszono, że zostaniemy zamknięci na trzy tygodnie? (Trzy tygodnie! - pomyśleliśmy. Jak, u licha, sobie z tym poradzimy? Niewiele wiedzieliśmy...)

W ciągu kilku dni ktoś prawdopodobnie powiedział ci o Zoom.

Ekscytacja!

O wideokonferencjach mówiło się od lat. Być może próbowałeś już rozmawiać z dalekimi krewnymi przez Facetime. Niektórzy z nas wykonywali połączenia konferencyjne w pracy. Ale ogólnie rzecz biorąc, dopóki nie pojawił się lockdown, zawsze preferowaliśmy spotkania osobiste, a jeśli nie było to możliwe, rozmawialiśmy przez telefon.

A potem nastąpił lockdown i wszystko się zmieniło.

Nagle byliśmy wszystko podłączenie do Zoom.

Ludzie nauczyli się z niego korzystać w niezwykle krótkim czasie. Oczywiście nie obyło się bez problemów: chybotliwe Wi-Fi i błędy użytkowników ("NIE SŁYSZĘ CIĘ - NACIŚNIJ PRZYCISK WYCISZANIA, NIE, TAM - W ROGU EKRANU!"), ale przejście na komunikację cyfrową nastąpiło niezwykle szybko. Jak to często bywa, konieczność zrodziła wynalazek.

Wielu z nas odczuło płynące z tego korzyści. Zoom oznaczał, że mogliśmy pracować z domu. Utrzymywaliśmy kontakt z rodziną i mieliśmy sposób na odtworzenie naszego życia towarzyskiego, gdy byliśmy fizycznie odizolowani.

I oczywiście nie był to tylko Zoom. Nie zapominajmy o Teams i Google Hangouts oraz różnych innych platformach. Ale Zoom był dominującą platformą. Tak dominującą, że nie minęło wiele czasu, zanim neologizm "zmęczenie Zoomem" pojawił się w naszym leksykonie.

I to jest właśnie problem, prawda?

Okazało się, że zoomowanie jest wyczerpujące!

Mam znajomego, który zoomuje przez około osiem godzin dziennie i szczerze mówiąc nie wiem, jak on to robi. Jest to wystarczająco frustrujące, gdy ludzie nie obsługują prawidłowo elementów sterujących, ale jest też coś fizjologicznie męczącego w sposobie, w jaki nasze oczy nie mogą przestać wędrować po ekranie. Nie wspominając już o trudnościach w "czytaniu pokoju", gdy wszyscy są tylko twarzami w pudełku na naszych ekranach. Do tego dochodzi wszechobecna pokusa wielozadaniowości podczas spotkania w sposób, który jest zbyt niegrzeczny podczas osobistego spotkania. W jakiś sposób Zoom daje nam jeszcze jeden sposób na bycie "zawsze włączonym", podłączonym do każdego alarmu i związanego z nim zastrzyku serotoniny...

Jak powiedział niedawno powieściopisarz Lionel Shriver:

"Te rzeczy z Zoomem po prostu nie dają rady".

A jednak... jeśli pandemia czegoś nas nauczyła, to tego, że potrzebujemy sposobów na utrzymywanie ze sobą kontaktu. Wszyscy wciąż tęsknimy za połączeniem. Trzymanie się tylko dla siebie w naszych małych pudełkach z cegieł nie jest ani możliwe, ani zdrowe.

Co więc zrobiliśmy? Wygląda na to, że wielu z nas zaczęło pisać listy. Powróciliśmy do starego, dobrego pióra i papieru.

Kiedy w zeszłym roku wprowadzono blokadę w Republice Irlandii, usługi pocztowe, An Postwysłał każdemu gospodarstwu domowemu dwa darmowe znaczki i pocztówki, aby zachęcić ludzi do pisania do siebie. Od tego czasu odnotowano wzrost liczby prywatnych przesyłek pocztowych.

Riona Nolan, 17-letnia uczennica, twierdzi, że jest to bardziej osobista i autentyczna forma komunikacji.

"Musisz naprawdę pomyśleć o tym, co zamierzasz napisać, zamiast po prostu wystrzelić tekst z kilkoma słowami".

powiedziała BBC. Riona regularnie wymienia listy ze swoją przyjaciółką, która mieszka tuż za rogiem, a także pisze do swojej babci. Kontynuowała, nawet gdy nie było zbyt wielu wiadomości do przekazania.

Następnie jest Penpaloozato projekt wymiany korespondencji mający na celu zwalczanie izolacji w zamknięciu, założony przez dziennikarkę Rachel Syme. Od tego czasu wzięły w nim udział dziesiątki tysięcy osób.

Liz Maguire z Dublina jest jedną z osób, które zaangażowały się w akcję. Mówi, że uwielbia nostalgię, jaką przynosi pisanie listów.

"Zacząłem pisać listy z Penpalooza latem 2020 roku i od tego czasu otrzymałem prawie 150 listów, pocztówek i paczek".

powiedziała Metro.

"Za każdym razem, gdy otwieram kartkę, jestem wdzięczny i siedzę z energią tej chwili. Mogłabym mieć jeden, sto czy tysiąc listów, a i tak potrafiłabym powiedzieć, jakie naklejki ktoś przysłał mi z Kanady albo która zakładka pochodzi z niezależnej księgarni w Maryland".

Inna uczestniczka, Gabriela Benevides z Brazylii, gdzie Covid był szczególnie dotkliwy, mówi, że pisanie listów pomogło jej w izolacji społecznej. Listy przyniosły jej pocieszenie w przerażającym czasie.

"To bardzo odciążające móc spędzić trochę czasu na komunikowaniu się z ludźmi bez konieczności ciągłego bycia online i wykonywania połączeń telefonicznych".

W ciągu ostatnich osiemnastu miesięcy znacznie więcej z nas zaczęło pisać listy. Oprócz tego, że jest to uspokajające i terapeutyczne, jest to czas z dala od ekranu, który spowalnia nas i pomaga nam opanować nasze pędzące myśli.

Powszechnie wiadomo, że zrobienie czegoś miłego dla kogoś innego sprawia, że jesteśmy szczęśliwi, zwłaszcza jeśli wiemy, że ta osoba naprawdę to polubi. Poświęcenie czasu na odręczne napisanie listu pokazuje, że ci zależy, że włożyłeś dodatkowy wysiłek i naprawdę pomyślałeś o drugiej osobie.

Co najważniejsze, jest to akt wiary. Mówi: "Jestem tutaj, wyciągam do ciebie rękę. To właśnie dzieje się teraz w moim życiu".

Ale przede wszystkim jest to sposób na pozostawanie w kontakcie w sposób niewirtualny i niewyczerpujący. Można powiedzieć, że jest to dosłownie "prawdziwa" komunikacja.

Niech żyje pióro i papier!

Nowe projekty już wkrótce.

Bądź pierwszym, który je zobaczy.

Dodano do koszyka.
0 produktów - $0.00
pl_PLPolish